Przewodnicka Wigilia A.D. 2013

Dodane przez (jurek) dnia 27-12-2013
Relacje >>

Kiedyś Wam powiem
Co naprawdę czuję
Gdy czas nadejdzie na wyznania
Jak bardzo kocham moje Beskidy
Szykując się do pożegnania
Tego, co najdroższe
Uczucie to w sercu
Mieszka od urodzenia
Bo żyłem tam wśród przyjaciół
Dziś muszę iść…
Do widzenia!
 

Roman Skrudlik

W niedzielny poranek 22 grudnia z różnych stron wyruszyliśmy na szlak. Tym razem towarzyszyła nam iście jesienna aura. Dodatnia temperatura, rozmiękłe i błotniste ścieżki w niższych partiach, wyżej oblodzone i niewielkie ilości śniegu w partiach szczytowych. Warunki pogodowe rzecz jasna nie miały większego znaczenia. 
Wędrując od strony Przełęczy Przegibek z nastalgią wspominałem czasy, kiedy to duże fragmenty szlaku należało pokonywać idąc "gęsiego", wokoło szumiał las, szemrał strumyk, Beskidy przemawiały.
Dziś milczą okaleczone. Koparki, spychacze, buldożery. Nowe, szrokie drogi budowane we wszystkich możliwych kierunkach. Połamane drzewa, sterty kamieni, góry ziemi. Ogromne domiska budowane wyżej i wyżej.
Jakże bardzo żałowałem, że zabrakło śniegu, który okryłby to wszystko łaskawym, puszystym białym płaszczem i oszczędził tego ponurego widoku. 

O godzinie 12.00 w gościnnym schronisku na Magurce zasiedliśmy razem przy wspólnym stole do naszej  tradycyjnej Przewodnickiej Wigilii. Rozpoczęliśmy od wspomnienia wielkiego nieobecnego - naszego kolegi Romana Skrudlika, który niespełna dwa miesiące temu wyruszył na samotną wędrówkę hen daleko, daleko za Niebieską Grań. Tyle razy był z Nami, a dziś? Zostało puste miejsce przy stole. Ale nie tylko. Zostawił po Sobie wiersze, które z takim upodobaniem tworzył. Kilku z nich mielismy okazję wysłuchać w interpretacji Włodka Poloka.
Potem już życzenia, opłatek i wspólne kolędowanie przy dźwiękach akordeonu w zręcznych rękach Piotrka Piętki. Warto też wspomnieć o przepięknych "beskidzkich życzeniach" w wykonaniu naszego niezastąpionego akordeonisty.
Nierwiele jest takich dni w roku, kiedy w jednym miejscu zbiera się tak duża liczba przewodników (tym razem było nas 40) stąd też nie mogło zabraknąć dyskusji, pogaduszek, pogawędek czy jak też to nazwać.
Nasz wigilijny stół prezentował się bardzo okazale, choć wszystko trzeba było wnieść na własnych plecach. Duże słowa uznania należą się naszej koleżance z dalekiego Rybnika Bożenie Fojcik, dzięki której mogliśmy pokosztować pysznego bigosu, a także śląskiej "moczki".
W trakcie naszego spotkania oprócz kolęd rozległo się również gromkie "Sto Lat" dla naszego jubilata Emila, który ukończył 85 lat życia (sic!) - przy okazji najlepsze życzenia Emilu!
Wreszcie na zakończenie padła komenda "Do Hymnu" i popłynęły w dal, ponad szczytami i w doliny słowa pieśni "Szumi Jawor szumi"...
Czas naszego spotkania jak zwykle upłynął bardzo szybko. Zbyt szybko. Szkoda, że "taki" dzień jest tylko jeden raz w roku...

Jurek Jurczak

P.S.
Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli zasiąść przy naszym wspólnym przewodnickim wigilijnym stole.
Bardzo dziękuję tym wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób włączyli się w organizację naszego wigilijnego spotkania.
Szczególnie dziękuję Reni Kopeć za dekoracje, Marysi Borgieł za opłatki i finansową stronę, Piotrkowi Piętce za życzenia i muzykowanie, Bożenie Fojcik za obecność i wyszukane potrawy oraz za dodatkowe kilogramy ciała, jakie przydźwigałem do domu :)

Zdjęcia: JJ oraz Kasia Walasik

     

     

     

     

     

     

        

         

 

Ostania zmiana: 28-12-2013 o 18:29

[wróć]