Talerz runął na ziemię

Dodane przez () dnia 10-05-2010
Wieści z terenu >>

Złamała się część górnego dysku obserwatorium meteorologicznego na szczycie Śnieżki. - Połowa dysku zsunęła się w dół i oparła się na śniegu. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Nikt nie został poszkodowany - mówi Łukasz Legutko, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Katastrofę odkryto podczas oględzin technicznych budynku. Inspekcja złożona z rzeczoznawców Politechniki Wrocławskiej i przedstawicieli Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej weszła na szczyt, by ocenić stan dysków po awarii, do której doszło w minionym tygodniu. Przypomnijmy, że siedmiu pracowników stacji zostało w czwartek ewakuowanych, po tym jak popękały ściany i dach górnego talerza, z którego są prowadzone obserwacje meteorologiczne. Wcześniej pracownicy czuli wstrząsy i trzeszczenie konstrukcji. Po awarii dyrekcja IMGW postanowiła zamknąć górny i dolny dysk budynku. Do trzeciego - środkowego, który dotychczas pełnił funkcję mieszkalną, meteorolodzy mieli przenieść sprzęt pomiarowy, by prowadzić stamtąd obserwacje. Po poniedziałkowej katastrofie kierownictwo IMGW całkowicie wycofało swych pracowników z budynku obserwatorium. Meteorolodzy przenieśli się do czeskiego schroniska. IMGW zwrócił się też do Karkonoskiego Parku Narodowego, by zamknąć szlak prowadzący na szczyt.

- Został on zamknięty. Ta sytuacja potrwa do czasu usunięcia zagrożenia. Nie potrafię określić, jak długo może to potrwać - mówi Michał Makowski z Karkonoskiego Parku Narodowego. Dyrekcja Instytutu Meteorologii w ciągu najbliższych tygodni, po szczegółowych już ekspertyzach budowlanych, zdecyduje, co dalej stanie się z obserwatorium. Według Jacka Radwana, powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, który oglądał dyski po awarii, konstrukcji zawalonego talerza nie da się naprawić. - Prawdopodobnie dysk trzeba będzie całkowicie rozebrać i odtworzyć. Ale to można zrobić dopiero, gdy skończy się zima - tłumaczy Radwan. Co mogło spowodować popękanie budynku i w konsekwencji katastrofę? Specjaliści przypuszczają, że to skutek warunków atmosferycznych: grubej warstwy śniegu, mocnego oblodzenia i bardzo silnego wiatru. Przekracza on tu nieraz 200 km/h. Wieloletnia eksploatacja w trudnych warunkach nadwątliła konstrukcję. Zdaniem Piotra Krywki, który przez 10 lat był gospodarzem bufetu w budynku obserwatorium, stan techniczny obiektu był kiepski od wielu lat. - Remonty przeprowadzane przez IMGW ograniczały się do odmalowania ścian. W ostatnich latach w turystycznej części obiektu oszczędzano na ogrzewaniu. Jest ono w tym budynku drogie, bo elektryczne. Niedogrzane pomieszczenia szybko się zawilgacają. Nie usuwano też lodu i śniegu - mówi były ajent bufetu na Śnieżce.Katastrofę odkryto podczas oględzin technicznych budynku. Inspekcja złożona z rzeczoznawców Politechniki Wrocławskiej i przedstawicieli Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej weszła na szczyt, by ocenić stan dysków po awarii, do której doszło w minionym tygodniu.

Budynek obserwatorium na Śnieżce ma 35 lat. Jego budowę rozpoczęto w 1968 roku i ukończono 6 lat później. Roboty przeciągały się, bo surowy klimat, panujący na szczycie, pozwalał na prace jedynie przez cztery miesiące w roku.

Uszkodzony budynek obserwatorium meteorologicznego na Śnieżce zostanie odbudowany. Taką decyzję podjął jego właściciel - Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. - Na razie nie wiadomo, czy trzeba będzie odbudowywać tylko górny dysk, czy także wykonać jakieś prace przy dyskach środkowym i dolnym. Mogę jednak zapewnić, że zrobimy wszystko, żeby to obserwatorium wróciło do swojej świetności - zapewnił Mieczysław Ostojski, dyrektor naczelny IMGW. Trudno oszacować koszty odbudowy, bo nie zakończono oceny zniszczeń. Wstępnie specjaliści z Politechniki Wrocławskiej i IMGW stwierdzili, że została uszkodzona stalowa konstrukcja górnego spodka, z którego prowadzono obserwacje meteorologiczne. Wsporniki, na których opierał się dysk, zostały wyrwane z żelbetowego trzonu budowli. Uszkodzony fragment dysku oparł się o zwały śniegu, zalegające na dachu niższego dysku. Specjaliści oceniają, że w miarę jego topnienia stan budowli może się pogarszać. Trzeba też spodziewać się, że przy huraganowych wiatrach, które zdarzają się na szczycie, szkody mogą się powiększać. - Obecnie, ze względu na warunki panujące na szczycie, nie można tam prowadzić prac rozbiórkowych i zabezpieczających. Obiekt został zamknięty - wyjaśniał Łukasz Legutko, rzecznik prasowy IMGW.

Katastrofą na Śnieżce we wtorek zainteresowała się Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze. Śledztwo ma wyjaśnić przyczyny zawalenia się dysku. - Chcemy ustalić, czy część budynku zawaliła się z powodu złych warunków atmosferycznych, czy doszło do zaniedbań, czy może jest to błąd ludzki - mówi prokurator Violetta Niziołek. Mimo zamknięcia obserwatorium, obserwacje na Śnieżce są nadal prowadzone. Warunki pogodowe rejestrują automaty, a obserwatorzy raz na trzy godziny wchodzą na szczyt z położonego poniżej schroniska Śląski Dom. Dla turystów Śnieżka jest z polskiej strony niedostępna: można tam wejść od strony Czech.

Źródło - naszesudety 23.03.2009.

Ostania zmiana: 10-05-2010 o 15:20

[wróć]