Wigilia 2012

Dodane przez (jurek) dnia 28-12-2012
Relacje >>

Cicha noc nad Palestyną
Umęczona ziemia śpi
Lasy góry i doliny
Skryły się w tumanach mgły

Wnet obłoki zapałały
Jasność w nocy niczym w dzień
Pastuszkowie poklękali
Oto Anioł zjawił się

/fragment pastorałki rosyjskiej/


 

Doszedłem oto do wniosku, że skoro tyle razy już pisałem relację z naszej przewodnickiej Wigilii, nie jestem w stanie wymyślić już nic oryginalnego. "Odbyła się..., tradycyjnie już..., jak zwykle"...
Może więc spróbujmy
spojrzeć na to oczami innych...

Izba niezbyt duża była. Niewiele też sprzętów w niej było. Ot dwa proste, drewniane łóżka z wysokimi czołami, szafa, dwa taborety i stolik. Na pobielonych ścianach kilka obrazów świętych pod kątem wiszących. Podłoga z wyszorowanych, nigdy nie malowanych desek. Było ciemno jeszcze. Małe okna niewiele światła przepuszczały nawet w letnie dni, a cóż dopiero teraz, wczesnym zimowym porankiem. Panował tu lekki zaduch. Wyczuć można było delikatny zapach starego drewna, z którego wiele lat temu zbudowano tę chałupę oraz znacznie bardziej intensywny zapach ludzkich ciał. Okna, bowiem otwierano tu nader rzadko. Stary Jędrzej, który właśnie powoli wygrzebywał się spod ciepłej jeszcze pierzyny nie zezwalał na zbyt częste wietrzenie. Jedną z jego życiowych zasad była ta, która mówi, że „od smrodu
nikt nie umarł jeszcze, ale od powietrza, już niejeden”.

Usiadł tedy stary Jędrzej na krawędzi łóżka i ziewając, po sczochranej czuprynie się podrapał. Potem potężne, sumiaste wąsiska przygładził. Co rano ten gest
przyjemność wielką mu sprawiał. Od lat przecie wąsy stanowiły dumę jego. Do dziś na ich widok, a może raczej na wspomnienie ich szorstkiego dotyku niejedną kobitę ze wsi okolicznych oblewał dziwny gorąc. Uśmiechnął się w duchu do tych wspomnień. Zaraz jednak powróciła na jego czoło zmarszczka ciekawości. Oto bowiem czas świąteczny nadchodzi. Wigilia już jutro. I pytanie jak co roku to samo - Czy i tym razem powędrują?
Sam w młodości wiele przewędrował. Za znawcę górskich ścieżek uchodził. Niejedno widział i niejedno przeżył. Znał też kamratów, co jak on górskie ścieżyny przemierzali. Rzadko jednak wędrowali inaczej niźli samemu.
Zazdrościł tym wędrowcom na czerwono ubranym co od wielu lat, każdego roku, punktualnie, chałupę jego mijali. Niczym strumyki z różnych stron płynące, naraz jedną wielką rzekę tworzyli. Obcy przecie, a niczym rodzina przy wigilijnym stole się zbierali. Opłatkiem się łamali, życzenia se składali, o tych co odeszli pamiętali. I kolędowali. A kolęda ich żyła. Nieraz wiele dni po górach się błąkała, a to w serca wędrowców zapadając, a to znów na ośnieżonych świerkach przysiadując, to pod strzechy chałup zaglądając...

Tymczasem
dzień nastał. Zima nie rozpieszczała w tym roku. Dni były ciepłe raczej, ponure i słońca pozbawione. Trawa na pobliskiej łące liśćmi kolorowymi udekorowana choć pokryła się szronem, a nawet nie pierwszym już śniegiem, ciągle jeszcze jesienny czas na pamięć przywodziła. Dziś jednak zrobiło się chłodniej jakby, a i blade promyki słońca przebijać się nieśmiało przez chmury poczęły.
Siedział teraz Jędrzej na zydelku przy oknie z nieodłączną fajką w zębach i przyglądał się pobielonemu śniegiem światu z lubością. Był zadowolony i uśmiechał się do siebie pod wąsem. Zmarszczka ciekawości zniknęła z jego czoła.
Szli. Szli jak co roku...

P.S.

Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w naszej tradycyjnej przewodnickiej Wigilii.
W sposób szczególny dziękuję Piotrowi Piętce za przepiękne beskidzkie życzenia oraz za ubogacenie naszego spotkania muzyką i śpiewem.
Dziekuję również Bożenie Fojcik, która z dalekiego Rybnika dotarła do nas i oryginalne śląskie wigilijne potrawy na własnych plecach przydźwigała ku niewątpliwej uciesze kosztujących, w tym i piszącego te słowa :)

Tekst i foto: Jurek Jurczak

 Droga choć pobielona, kolorowymi liśćmi wciąż jeszcze udekorowana...  Szept w lód przemieniony  Świat śniegiem pobielony  I jezioro w białą plamę przemienione

 Magiczny Żar  Chwila z poezją inna niż zwykle  Zasłuchani...  Autorzy dumni być mogą z takiej interpretacji

...Cobyście mieli telo wołków kielo w dachu kołków"...  Coby sie Nom darzyło...  ..."Na scęście, na zdrowie, na tyn Nowy Rok"...  I kolędowali...

 Wokół blasku zgromadzeni  A kolęda ich żyła..,  Nieraz wiele dni po górach się błąkała...  W serca wędrowców zapadając...

Ta, która z dalekiego Rybnika dotarła do nas i oryginalne śląskie wigilijne potrawy na własnych plecach przydźwigała  Obcy przecie, a niczym rodzina przy wigilijnym stole się zbierali...  I drogę właściwą wybrać pomóż...  I wrócić aby nam dane było...

Ostania zmiana: 29-12-2012 o 20:25

[wróć]